Dzisiaj nietypowy, zupełnie niebiżuteryjny post. Post poświęcony najwierniejszemu czytelnikowi tego bloga i największemu fanowi Srebrnego Kota - mojemu Tacie. Zawsze, kiedy tylko dodałam nowe zdjęcia na bloga, mogłam się w niedługim czasie spodziewać telefonu od niego z zachwytami i gratulacjami. Choć tak było w zasadzie jeszcze wtedy, gdy byłam na blox.pl. Odkąd na początku tego roku przeniosłam się na bloggera, takich telefonów od Taty już prawie nie było, bo większość tego roku spędził w szpitalach. Dziś odszedł. Zdecydowanie za wcześnie, miał zaledwie 65 lat.
Mało mamy wspólnych zdjęć, bo ja w ogóle prawie nie mam swoich zdjęć z powodu mojej fobii "zdjęciowej", ale na szczęście coś się jednak znalazło...
Zdjęcia z mojego ślubu...
W najgorszych myślach nie przyszłoby mi wtedy do głowy, że za niespełna trzy lata Taty już nie będzie...
Wierzę, że nadal będziesz tu zaglądał. Po prostu już nie zadzwonisz :(
Agnieszko, to mój pierwszy komentarz u Ciebie, choć podglądam Cię od dawna. Po prostu wiem, niestety z doświadczenia, że w takich chwilach drobne gesty nawet od obcych ludzi mogą urosnąć do dużych rozmiarów. Dlatego ściskam mocno i ślę całą masę ciepłych myśli.
OdpowiedzUsuńPodsyłam też artykuł, którego druga połowa bardzo do mnie przemówiła w tych trudnych dniach, pierwszych i późniejszych- do tej pory miałam go zapisanego w zakładkach: http://online.wsj.com/article/SB10001424052702304746604577379891905861390.html.
Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie.
Przykra rzeczywistość szkoda, że tak wcześnie nas doświadcza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♥